piątek, 18 marca 2011

"The king's speech" / "Jak zostać królem" (2010r)

"Jak zostać królem?" (reż. Tom Hooper) Polski tytuł tego filmu nie pozostawia naszej wyobraźni zbyt dużego pola do popisu. Mnie oczywiście na myśl przyszła braterska konkurencja o tron lub przygotowania do objęcia go przez następce, niczym z "Pamiętnika księżniczki". Jednak gdy poznamy oryginalny tytuł "King's Speech" i obejrzymy pierwszą scenę, wszystkie przypuszczenia okazują się nieprawdą. Poszłam na ten film z czystej ciekawości . 12 nominacji do Oskara i tak szeroka reklama przyciągają widza niczym magnes.


Muszę jednak przyznać ,że po pierwszej scenie wciąż byłam lekko zdezorientowana. Dopiero gdy usłyszałam szepty dochodzące z miejsc obok, zrozumiałam jaki temat podejmuje film. Jąkanie się. Zwykła przypadłość która jest nam wszystkim dobrze znana. Jednak gdy dotyczy ona księcia, sprawy się komplikują.
W jednej ze scen słyszymy zdanie: "To diabelskie urządzenie wszystko zmieni. Dawniej król musiał jedynie wyglądać dobrze w mundurze i trzymać się prosto w siodle. Dziś wchodzimy ludziom do domów i spoufalamy się z nimi. Nasza rodzina została sprowadzona do najpodlejszej profesji świata. Zostaliśmy aktorami!" Tym "diabelskim urządzeniem" jest radio. Niby nic strasznego : nikt Cię nie widzi; siedzisz w małym pokoiku i czytasz spisany już tekst mówiąc do mikrofonu . Jednak co jeśli nie umiesz powiedzieć kilku słów bez zająknięcia? 


Książę Albert (Colin Firth) próbował już wielu sposobów na walkę ze swoją słabością. Nikt jednak, mimo różnych metod nie potrafił mu pomóc. Dopiero gdy na swojej drodze spotkał ekscentrycznego logopedę Lionela Logue (Geoffrey Rush) coś zaczyna się zmieniać. Nie chodzi jednak tylko o wymowę następcy tronu ale także o jego samego. Powoli ze stojącej w cieniu brata, nieśmiałej osoby  przeradza się w odważnego, charyzmatycznego przywódce. Znajomość Alberta i Lionela powoli zaczyna przeradzać się w przyjaźń. 


Tłem dla całej historii jest wątek historyczny, który  uwydatnia powagę wystąpień króla. Dodatkowo, teoretycznie tak banalny temat jak jąkanie się został wpleciony w królewską rzeczywistość, przez co stał się wciągający i ciekawy. Jest to film w iście angielskim klimacie : spokojny, bez nagłych zmian akcji i porywających wydarzeń.  Jednak ma w sobie to coś. Uważam ,że za "to coś" zdecydowanie możemy uznać niesamowitą grę Colina Firtha (dotąd kojarzony z ról w komediach romantycznych; nagrodzony Oskarem) - istny majstersztyk. Zbliżenia kamery doskonale pokazywały każdy grymas, zmarszczę, niezadowolenie z niepowodzenia wypisane na jego twarzy. Również scenografia filmu wywarła na mnie duże wrażenie - mogliśmy bez ruszenia się z fotela przenieść się do XX wiecznej Anglii. 


"Jak zostać królem?" otrzymało ostatecznie 4 statuetki. Jedną z nich była ta najważniejsza : za najlepszy film 2011 roku. Uważam ,że jest wart polecenia wszystkim osobom które nie potrzebują niesamowitych efektów specjalnych, mrożących krew w żyłach scen oraz porywającej akcji by uznać film za ciekawy :)  
    

   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz